7-letni chłopiec poparzył się barszczem Sosnowskiego

7-letni chłopiec poparzył się barszczem Sosnowskiego. Wszystkie informacje na temat poparzenia Barszczem Sosnowskiego 7 letniego chłopca. Znajdziemy tu wstrząsające informacje o zdarzeniu, do którego doszło w Poznaniu podczas zabawy dziecka w chowanego. Zapewne każdy znajdzie tutaj informacje, o których warto wiedzieć.
7-letni chłopiec poparzył się barszczem Sosnowskiego
Do zdarzenia doszło 1 czerwca w Poznaniu. Chłopiec wyszedł na podwórko, aby pobawić się z innymi dziećmi. Dzieci wybrały zabawę w chowanego. Chłopiec bardzo dobrze znał to podwórko. Podczas zabawy dziecko wylądowało w chaszczach. Jednakże nie wiedziało, że znajduje się tam niebezpieczna roślina, która wywołuje poważne oparzenia. W tym miejscu rósł właśnie Barszcz Sosnowskiego. Chłopiec otrzepał się i pobiegł dalej. Gdy wrócił po zabawie do domu, miał co prawda zadrapania, ale nie wzbudzały one większych podejrzeń u rodziców. Jak to u dziecka bywa. Pewnie gdzieś się przewrócił i ma zadrapania.
Następnego dnia jednak na Ciele chłopca pojawiły się liczne bąble. Chłopiec miał je na rękach, nogach oraz na brzuchu i czuł okropny ból, oraz szczypanie w tych miejscach. Mama chłopca przekazała, że nie wiedziała, co u chłopca mogło spowodować pojawienie się bąbli, wyglądających jak po oparzeniu wrzątkiem. Mama Filipa poinformowała, że w tym czasie kiedy pojawiły się bąble po oparzeniu Barszczem Sosnowskiego, byli akurat na działce w pobliżu Poznania. Chłopiec kąpał się w wodzie i biegał po podwórku. Sytuacja cały czas się pogarszała. Mama Filipa bardzo zaniepokojona skonsultowała się z koleżanką i wieczorem z synem, pojechała do szpitala. Lekarz, który przyjął 7-letniego Filipa, nie miał żadnych wątpliwości, że bąble na ciele dziecka powstały na skutek oparzenia barszczem Sosnowskiego. Filip dostał specjalne plastry na oparzenia i zalecenie od lekarza, aby nie wychodzić na dwór, gdy jest duże nasłonecznienie. A że słońca jest teraz dużo, dla chłopca to oznacza, że może wyjść dopiero po 20. Mama Filipa poinformowała, że stan dziecka jest lepszy, ale leczenie jeszcze potrwa.
Mama 7-letniego chłopca o całym zdarzeniu poinformowała straż miejską. Patrol funkcjonariuszy straży pożarnej na miejscu zdarzenia pojawił się 3 czerwca. Funkcjonariusze okleili roślinę biało-czerwoną taśmą i odjechali. Na ten moment funkcjonariusze nie są w stanie nic więcej zrobić, ponieważ procedura postępowania w takich przypadkach określa, że po zweryfikowaniu rośliny i zabezpieczeniu, informacja o występowaniu barszczu Sosnowskiego jest zgłaszana do centrum zarządzania kryzysowego. Po tym roślina musi zostać obejrzana przez biologa, który ma za zadanie ostateczne określenie gatunku. Jeśli okaże się, że roślina to barszcz Sosnowskiego, wtedy informuje się o tym właściciela gruntu. I to właśnie właściciel gruntu powinien na własną rękę usunąć roślinę. Niestety nie ma prawa, na podstawie którego można zmusić właściciela gruntu do usunięcia rośliny z jego posesji. Barszcz Sosnowskiego, mimo że jest bardzo niebezpieczna, to jego uprawa nie jest zabroniona na terenie naszego kraju i niestety nie ma przyjętych sankcji, które można by było nałożyć na właściciela gruntu, w przypadku, gdy odmówi usunięcia groźnej rośliny. Roślina nie została jeszcze zweryfikowana przez biologa. W dalszym ciągu pobliskie służy czekają na badania biologa, a głównie mieszkańcy pobliskich mieszkań i domów, gdzie bawią się ich dzieci, czekają, kiedy roślina zostanie usunięta i dzieci będą mogły bezpiecznie się bawić.
Roślina, którą jest Barszcz Sosnowskiego, bardzo dobrze rozwija się w polskim klimacie. Aż trudno uwierzyć w to, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu wcale jej nie było na terenie naszego kraju. Roślina trafiła do Polski w wyniku radzieckich eksperymentów. Dlatego mówi się, że jest to zemsta Stalina. W latach 70-tych roślinę upowszechniono na terenach PGR-ów, jako roślinę pastewną. Potem roślina zupełnie wymknęła się spod kontroli. Walka z rośliną jest trudna, ponieważ bardzo szybko się rozprzestrzenia. Można więc określić, że walka z barszczem Sosnowskiego jest jak syzyfowa praca. Roślina ta jest jednak bardzo niebezpieczna. Kontakt z nią może spowodować oparzenia drugiego, a nawet trzeciego stopnia. Oparzenie barszczem Sosnowskiego można porównać do parzenia wrzątkiem.
W miejscach oparzenia powstają wtedy ropiejące pęcherze, które bardzo bolą i szczypią. Takie bąble mogą się goić nawet kilka miesięcy. Niebezpieczne toksyny znajdują się w soku oraz we włoskach gruczołowych rośliny. Pierwsze objawy poparzenia występują nie wcześniej niż po kilkunastu minutach, dlatego osoba poparzona może nie zdawać sobie sprawy z zagrożenia. Poparzenia powstają w wyniku ekspozycji podrażnionej skóry na światło, zwłaszcza ultrafioletowe. Barszcz Sosnowskiego jest głównie groźny w okresie kwitnienia oraz owocowania rośliny. W tym czasie nawet tylko pośredni kontakt może być niebezpieczny dla zdrowia człowieka. W upalne dni wówczas włoski, które pokrywają łodygi i liście, wydzielają parzącą substancję. Niestety nawet skoszona roślina może być groźna. Wyglądem przypomina zwykły koper, ale jest o wiele większą rośliną. Barszcz Sosnowskiego jest również niebezpieczny dla zwierząt. Spożycie rośliny może powodować stany zapalne układu pokarmowego oraz krwotoki wewnętrzne.